W latach 70. kawałek Teksasu mógł trafić w polskie ręce. W oczekiwaniu na spadek po bohaterze poległym w Ameryce „za wolność naszą i waszą” przyszło nam budować Teksas na miarę swoich możliwości, po tej stronie żelaznej kurtyny.

Małgorzata Szejnert opowiada o sklepowych z Supersamu, robotnikach z Ursusa, głównym architekcie „wyspy szczęścia” i wielu innych zwyczajnych niezwyczajnych bohaterach PRL-u. Snuje historie o marzeniach i ambicjach, codziennych zmaganiach i ciężkiej pracy. Dziennikarka przedstawia ludzi, którzy nie rezygnowali ze swoich dążeń nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach. Z niepozornych wydarzeń i drobnych sytuacji kreśli wielowymiarową panoramę PRL-u.


Fragmenty dyskusji…

Okruchy z życia ,które nie powrócą….
Nie wszystkie reportaże mi się podobały, ale i tak warto było przeczytać:
 

A ja czytałam z sentymentem… przecież ja to pamiętam, tak żyliśmy…. To moja młodość…
Fragmenty ,często zwyczajne losy, to mogły być reportaże o naszych rodzicach, czy dziadkach...

Polecane:
o niewidomej kobiecie, która chcąc sobie wyobrazić wielkość latarni "macała" ją rękoma
o tym jak DZIECKO ZAWSZE WYBIERA, aczkolwiek niekoniecznie,
o Karolu Brzostowskim, który wprowadzał w czyn "pracę od podstaw",
i wreszcie o Mecenasie, który poświęcił ponad 20 lat życia bez honorarium(sic!), by odzyskać spadkową ziemię w Teksasie...

 

 Zdania podzielone, chociaż końcowy efekt rozmowy to: … należy polecać tę książkę młodszemu pokoleniu, aby mogło poznać i zrozumieć życie w jakim my uczestniczyliśmy…”; „